Newsweek - Kiedy nie iść do sądu z kredytem „frankowym”?
Nie ma już dzisiaj żadnego sensu przekonywać, że umowy tak zwanych kredytów „frankowych” są nieuczciwe, że sądy to nie smoki i że nie zjadają kredytobiorców. Sędziowie wzięli kredytobiorców w obronę przed bankami i to też nic nowego. Skupmy się więc na czymś innym.
Tak zwany kredyt frankowy to oczywiście czyste zło. Obciąża nas ryzykiem wzrostu wartości franka i jeszcze na dodatek ryzykiem wzrostu oprocentowania (które się właśnie materializuje, bo Szwajcarzy podnoszą stopy procentowe).
Mimo tego istnieją takie sytuacje, w których pozywanie banku może nie mieć sensu.
Odradzamy pozywanie banku wysoko postawionym bankierom. Tak, zdarzają się wysoko postawieni bankierzy, którzy mają takie kredyty. W takiej sytuacji sędzia może dojść do wniosku, że kto jak kto, ale bankier akurat rozumiał ogromne ryzyko związane z zawarciem takiej umowy. Zwłaszcza jeśli brał udział w projektowaniu tego „produktu”, nim trafił on na rynek.
Odradzamy pozywanie banku, jeśli kilku kredytobiorców toczy ze sobą zacięty spór (najczęściej w trakcie rozwodu). Trudno jest atakować jakiś cel, choćby tylko poturbowany pozwami bank, jeśli dwie nacierające na ten cel armie przy okazji regularnie strzelają do siebie.
Możliwe, że nie opłaca się pozywać banku, jeśli w umowie mamy marżę w okolicy pół procenta (zwłaszcza pracownicy banków), jeżeli jednocześnie wypłata kredytu została dokonana według kursu powyżej 3 złotych za jednego franka (np. 17 lutego 2009 r. kurs wynosił 3,33 zł).
Możliwe też, że nie opłaca się pozywać banku, jeśli umowa „frankowa” ma wpisaną kwotę poniżej 50.000 zł (najczęściej „frankowe” pożyczki samochodowe). Hipotetyczny zysk np. 20.000 zł pójdzie w znacznej części na pokrycie kosztów prawniczych, zwłaszcza gdy ceny tych usług wzrosną na skutek inflacji.
Możliwe też, że nie będzie opłacało się pozywać banku, gdy mamy kredyt przekształcony ze złotowego na „frankowy”. Zwłaszcza, jeżeli pierwotny kredyt – ten w złotym - posiada wysoką marżę banku powiększoną jeszcze o WIBOR. W przypadku unieważnienia kredytu frankowego może nastąpić powrót do pierwotnych warunków, a zysk z unieważnienia pokryje jedynie proces sądowy i nie da większych korzyści.
W każdym przypadku odradzamy pozywanie banku za pomocą mało znanych spółek z o.o. czy spółek akcyjnych. A zwłaszcza spółek odszkodowawczych, udających kancelarie prawnicze. Na sali sądowej i tak zawsze musi się pojawić albo radca prawny albo adwokat (tylko oni mają prawo występować w roli pełnomocnika w procesie). Dlatego najlepsza jest umowa zawarta bezpośrednio z prawnikiem.
Odradzamy też korzystanie z pośredników, takich jak etatowi naganiacze kreujący „społeczności” (a żyjący z prowizji od kilku kancelarii). Niestety na rynku mamy w tym zakresie do czynienia z patologią.
Na stronie internetowej mazuriwspolnicy.pl/wyroki prezentujemy listę naszych wyroków z ostatnich miesięcy, wraz z sygnaturami.
Robert Mazur
partner zarządzający
kancelarii Mazur i Wspólnicy
Treść artykułu ukazała się w tygodniku "Newsweek" (wydanie nr 29/2022, 18-24.07.2022 r., s. 61).
Co przyniósł październik?
Wrześniowe ciekawostki z wyroków
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, z dnia 25.09.2024 r., oddalający apelację Raiffeisen Bank, wyrok ......
Wakacyjne wyroki 2024 cz. 2
Wakacyjne wyroki 2024 cz. 1
Czerwcowe orzeczenia w sprawach naszych Klientów
Kredyty frankowe w maju 2024
Maj zaowocował kolejnymi 36 korzystnymi wyrokami, które zapadły w sprawach naszych ......